Dawno, dawno temu, za poprzedniego reżimu, kiedy to sklepy świeciły pustkami, pustawe bywały również apteki. Do takiej apteki wchodzi facet straszliwie zachrypnięty:
– Ma pani Akron?
– Niestety
– A chlorchinaldin?
– Przykro mi
– To co mi pani może polecić?
– Niech panu żona jajka ukręci
– Pani jest bez serca. Do widzenia pani!