Super kiedyś laskę wyrwałem. Jędrniutka, zgrabna, zwinna, otwarta na wszelkie eksperymenty… Miesiąc już pieprzymy się jak dzikie króliki aż zebrało jej się na figle w wannie. No to zapinam ją na pieska. Ona mówi: „A może na stojaka?”
Może być i na stojaka. Zapinam ją dalej od tylca, a ona nagle…łup, pośliznęła się na mydle, wyrżnęła szczęką w baterię, cztery zęby wypluła. No to ją kulturalnie pytam:
– Słuchaj, może cię zawieźć do dentysty?
A ona na to:
– Wyluzuj, to były mleczaki!