Masztalski miał wypadek w kopalni i leży w szpitalu, podłączony do różnych urządzeń. Wpada Maryjka i siadając na brzegu łóżka, lamentuje:
– Co ci to chiopeczku? Takiś ty borok! Cierpisz, ja?
Masztalski rusza kilka razy ustami i pokazuje coś ręką.
– Co to – lamentuje baba dalej – napisać mi coś chcesz? mosz tu kartka i ołówek.
Masztalski pisze coś i zamyka oczy.
– Tak żech bez chłopa została! – lamentuje baba i wzrok jej zatrzymuje się na zapisanej kartce:
„Maryjko, pieronie, bier ta swoja rzyć z tej rury, bo dychać nie moga”.