Lata dziewięćdziesiąte. Z katastrofy rosyjskiego statku na dziką wyspę przypływa szalupą garstka uratowanych marynarzy. Z krzaków wypadają ludożercy, otaczają ich i oznajmiają, że zostaną wszyscy zjedzeni. Najstarszy stopniem bosman zaczyna negocjacje:
– Czy u was rewolucja była?
– Nie – odpowiada zaskoczony kacyk.
– A kolektywizacja? – drąży bosman.
– Nie – coraz bardziej niepewnym głosem mówi kacyk.
– A kult jednostki?
– Nieee!!!!
– A czyny społeczne w dzień urodzin Lenina? Też nie???
– Nie.
– No to skąd w was takie, kurwa, zezwierzęcenie?