Od kilku tygodni regularnie ginęło wino mszalne na plebanii. Ksiądz podejrzewał kościelnego, ale jak to mówią, nie przyłapał go na gorącym uczynku. Zbliżała się spowiedź świąteczna i ksiądz wymyślił chytry plan. Siedzi w konfesjonale a tu wchodzi kościelny. Ksiądz go pyta:
– Kto podkrada wino mszalne?
– Proszę księdza, z tej strony nic nie słychać – odpowiada kościelny.
– Kto podkrada wino mszalne? – ksiądz pyta głośniej.
– Proszę księdza, naprawdę z tej strony nic nie słychać.
Ksiądz postanowił, że zamienią się miejscami i on to sprawdzi.
Kościelny usiadł w konfesjonale i pyta księdza:
– Kto pieprzy moją Maryśkę?
A ksiądz na to:
– Jak Boga kocham, z tej strony nic nie słychać.