Dowcip, kawał - Rynek dużego miasta. Jakieś występy. Gdzieś z tyłu pośród stoj�...

Wczytuję oceny...

Rynek dużego miasta.
Jakieś występy.
Gdzieś z tyłu pośród stojących widzów rozlega się nagle:
– Hej, kolego!
Nieco dalej ktoś odwraca głowę.
– Kto, ja?
– Tak, ty…
– Nie jesteśmy na „ty”!
– O, sorry, kolego.
– Nie jestem twoim kolegą!
– Słuchaj, przyjacielu.
– Ani przyjacielem!
– Posłuchaj mnie, gościu?
– Nie jestem żadnym „gościem”!
– No to jak mam się zwracać?
– „Proszę Pana”!
– OK, więc proszę…
– … „szanownego”.
– Dobra, k…, a więc proszę szanownego pana – dobrze?
– Dobrze.
– Czy szanowny pan widzi tamtego małego szczyla?
– Tego, który wsiada na motor?
– Tak, właśnie tego.
– Widzę.
– No więc chciałem powiedzieć, kiedy byliśmy jeszcze przy „kolego” on akurat opierdalał wielce szanownemu panu kieszenie i torbę.