Przychodzi blondynka do spowiedzi i mówi:
– Prosze księdza, mój chłopak jest skurwysynem.
– Dlaczego? – ksiądz pyta.
– Bo trzymał mnie za rękę. – odpowiada blondynka.
– O tak? – ksiądz łapie za ręke i pyta.
– Tak
– Ale to nie znaczy, że jest skurwysynem.
– Ale prosze księdza, on mnie całował – blondynka kontynuuje.
– O tak? – ksiądz całuje blondynkę i pyta.
– Tak
– Ale to nie znaczy, że jest skurwysynem
Blondynka nie daje za wygraną i mówi:
– Prosze księdza, on dotykał moich piersi
Ksiądz łapie blondynkę za piersi i pyta: – o tak?
– Tak
– Ale to nie znaczy, że jest skurwysynem
Blondynka dalej próbuje udowodnić plebanowi swoją racje:
– Ale prosze księdza, on wkładał swojego penisa we mnie
Ksiądz wkłada swoje prącie w kobietę i pyta: – o tak?
– Tak, och tak!
– Ale to nie czyni go skurwysynem.
– Prosze księdza, ale on zaraził mnie HIVem.
– A to skurwysyn!