Egzaltowana turystka mówi do bacy:
– Ależ pan musi być szczęśliwy… patrzy pan na zaślubiny górskich szczytów z obłokami, widuje pan zachodzące słońce wypijające czar niknącego tajemniczego dnia…
– Oj widywałem ja, widywałem – przerywa baca – ale już teraz nie piję.