Roz Francik posłoł swoją starą na wczasy. tyla razy słyszoł, że jest to równouprawnienie, myślał se: „Niech roz i moja zażyje tych wczasów”. No i dobrze. Gustla se pojechała, teraz nazod już przyjeżdżo. Francik z bukietem na dworcu na nią czeko i jak ino z pociągu wylazła, to on ponoć tak ją spytoł:
– Dziubecku a byłaś ty mi aby wierno?
– No toć Franciku – pado Gustla – tak jak i ty mie!
– Koniec Gustla! – pado Francik – już ty mi na żodne wczasy więcej nie pojedziesz!