Jedzie Arab na wielbłądzie już trzeci dzień, obok niego ledwo biegnie żona, widać ze już nie daje rady. W pewnym momencie Arab zatrzymuje się i mówi do żony:
– Wracaj do domu i przynieś flamaster
Żona patrzy na niego zdumiona, no, ale przecież nie zaprotestuje… Minęło 6 dni żona, ledwo rusza nogami, skrajnie wycieńczona wraca z flamastrem. Podaje go mężowi, na co on:
– Namaluj mi na plecach szachownice!
Żona patrzy na niego jak na wariata, ale bez szemrania wykonała polecenie. Gdy już skończyła mąż do niej:
– A teraz podrap mnie w C4!