Dowcip, kawał - Plenum, sala wypełniona po brzegi towarzyszami z najodleglejszych zak...

Wczytuję oceny...

Plenum, sala wypełniona po brzegi towarzyszami z najodleglejszych zakątków Związku Radzieckiego, cisza…. wszyscy w grymasie skupienia słuchają swego wodza. Nagle cisza zostaje przerwana, ktoś kichnął głośno przerywając wodzowi w pół wyrazu… zmarszczył brew, rozejrzał się po sali….
– Kto czychnuł? – gniewnie wykrzyczał. A na sali cisza, nikt nawet spojrzeć w stronę mównicy nie ma odwagi.
– Pierwyj rad rozstrielat! – rozkaz wykonany, towarzysze z pierwszego rzędu auli wyprowadzeni i rozstrzelani….
„Papcio” pyta jeszcze raz
– Kto czychnuł? lecz znów cisza… zanim się obejrzeli już czwarty rząd szedł na rozstrzelanie gdy w końcu w jednym towarzyszu – małym, krępym, gdzieś z kamczatki, odezwało się sumienie i niemrawo rękę podniósł…. „niech zginę ja ale niech ocaleją inni” pomyślał
– Ja towariszcz Stalin…. Ja czychnuł… Stalin skupił wzrok na faceciku z ostatniego rzędu i uśmiechając się szczero rzekł
– Na zdarowie!!