Po wiejskiej drodze pijany miejscowy gospodarz jedzie wozem drabiniastym.
Nagle z lasu wyskakuje policjant z drogówki, macha lizakiem i zatrzymuje wóz. Woźnica zaczyna prosić policjanta, żeby nie zabierał mu karty woźnicy, bo go baba na dobre z chałupy wyrzuci.
Policjantowi zrobiło się żal wieśniaka, więc mówi:
– Opowiesz dowcip o policjancie, to puszczę cię wolno!
– Ależ, panie władzo! – przestraszył się chłop – Z policji mam się śmiać? Nie przystoi…
– No, dobra. To opowiedz dowcip o drogówce.
– Jakże bym śmiał naśmiewać się z ukochanej drogówki – protestuje woźnica – To nie przystoi…
– No, dobra. To opowiedz jakikolwiek dowcip i puszczę cię wolno – kapituluje policjant.
– A wie pan, jaki nowy środek antykoncepcyjny wymyślili Chińczycy? – pyta woźnica.
– Nie znam. Opowiadaj.
– Zagonili wszystkich chłopów do miejscowego Domu Kultury, kazali im wszystkim położyć się na podłodze, na plecach. Zgasili światło, a na suficie puścili film porno. Po pięciu minutach do sali weszli po cichutku miejscowi policjanci z kosami i kosili wszystko, co wystawało.
– I co dalej?
– No, panie władzo, z tych większych zrobili pały dla policji, a z tych mniejszych gwizdki dla drogówki…