Ciechocinek, wieczór. Dwie panie przy barowym stoliku oczekują „nieoczekiwanego” spotkania na jeden wieczór, a może i nawet romansu na cały turnus. Siedzą, sączą drineczki, popalają papieroski, dyskutują…
Nagle obok ich stolika przechodzi mężczyzna. W zasadzie całkiem przystojny i interesujący, ale zalany w trupa. Zauważywszy łakome kąski prostuje się, podchodzi do stolika i mówi:
– Panie poszwolą, sze szę sznimi szzzaposssnam…
Panie odwróciły głowy i spojrzały na pana:
– Oczywiście, pozwolimy.
Mężczyzna podaje rękę pierwszej:
– Andszej.
Podaje rękę drugiej:
– Łukaszz.