Było sobie małżeństwo. On pracował ona prowadziła dom.
Jako że trochę już po ślubie tak więc miłość zastąpiło przyzwyczajenie Któregoś dnia żona zagadała do męża siedzącego przed telewizorem po pracy:
– Stefan, ty mnie już chyba nie kochasz!
– Kocham, jasne że kocham…
– Akurat!
Na następny dzień to samo, i na następny znów.
Aż któregoś dnia nie wytrzymała i wybuchła:
– Stefan, ty mnie już nie kochasz!
– Dlaczego tak sądzisz żabciu?
– Ten Stachu spod piątki to musi kochać tą swoją Gienkę, wiesz on wczoraj ją zabrał do najdroższej restauracji w mieście!
– Ja Cię kocham bardziej żabciu…
– To udowodnij to wreszcie!!
– Dobrze, to w takim razie zabiorę Cię kochanie w jeszcze droższe miejsce, dobrze?
– Oj, Stefciu jesteś kochany, już idę się zrobić na bóstwo…
– Żabciu, nie trzeba, jedziemy tylko zatankować…