Pewnemu rolnikowi żona robiła niesamowicie dobre kanapki kiedy szedł na pole robić.
Kanapki ze świeżego chlebak, ze świeżutkim serkiem, wędlinka, sałatka i innymi bajerami.
Rolnik pewnego razu poszedł robić w pole, kanapki zostawił na kamieniu jak zawsze… Po kilku godzinach pracy, zmęczony podchodzi do kamienia skonsumować kanapki… a tu ich nie ma!
Następnego dnia żona znowu zrobiła mu pyszne jak zawsze kanapeczki, rolnik poszedł robić w pole, aby po kilku godzinach pracy zauważyć, ze znowu mu ktoś podwinął kanapeczki!
Wkurzył się rolnik, i postanowił, ze następnego dnia będzie patrzył zaczajony za drzewem, kto mu podwędza kanapki!
Jak pomyślał – tak zrobił… zaczaił się i patrzy – a tu wielki orzeł nadlatuje i porywa jego drugie śniadanie!
Rolnik biegnie za nim… biegnie patrzy, ze orzeł leci do lasu – rolnik za nim!
Orzeł siada miedzy drzewami odpakowuje kanapki, wyciąga z nich zawartość, wyrzuca wędlinę, ser sałatę i inne dodatki… bierze dwie kromki chleba, przykłada sobie do piersi i masując
swoja klatkę piersiowa (kromkami chleba) wola głośno:
O kurwa! Jaki jestem pojebany!