Dowcip, kawał - Pewien mąż po powrocie z pracy lubił sobie pobić żonę dla sportu...

Wczytuję oceny...

Pewien mąż po powrocie z pracy lubił sobie pobić żonę dla sportu, z byle powodu.
Wraca z pracy, patrzy, obiad nie gotowy.
– Czemu jeszcze nie ma obiadu?!
– Ja… nie zdążyłam…
I sprał ją na kwaśne jabłko.

Innym razem wraca z pracy, ale tym razem gorący obiadek już na niego czekał na stole. Siada, zjadł, myśli przez chwilę.
– Daj mi wódki!
– Nie ma wódki…
– Jak to nie ma?!
Żonie znów się udało pobrać wpierdol.

Następnego dnia jak zwykle wraca z pracy i już zaciera ręce. Rozgląda się, obiad gotowy. Siada, zjada.
– Wódka jest?!
– Oczywiście, ze jest – odpowiedziała żona podając zmrożoną flaszeczkę i kieliszek.
– Ale ogórków pewnie nie ma?! – już pełny nadziei mąż.
– Ależ są, są – i podała mu dobre ogórasy.

Facet pomyślał chwilę, za co by ją tu pobić, bo tak głupio bez pretekstu.
– Właź pod stół.
– Po co?
– Właź pod stół i udawaj psa! Szczekaj!
Żona posłusznie weszła pod stół i zaczyna udawać psa – warczy, szczeka. Na to mąż wstaje gwałtownie od stołu i zaczyna z całej siły ją kopać.
– Na swojego szczekasz suko?! Na swojego?!