Plotka głosi, że w dwa dni po pogrzebie Maklaka Himilsbach zadzwonił do jego matki.
– Zdzisiek jest? – pyta zachrypniętym głosem.
– Ależ panie Janku – dziwi się matka – przecież pan wie, że Zdzisiek umarł.
– Wiem, kurwa, ale mi się w to wierzyć nie chce. Bardzo panią przepraszam.